Dziękuję za wspólne zwiedzanie i mam nadzieję do zobaczenia w 2016 roku ...:)
fot. Marie-Andrée de CHOLET
fot. Marie-Andrée de CHOLET
Pozdrowienia dla Gimnazjum nr 2 w Koninie :)
Zapraszam do obejrzenia:
https://drive.google.com/file/d/0Bzkv_Br9yQ9SYl83UUdvcTZmZk0/edit?pli=1
----------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam do obejrzenia:
https://drive.google.com/file/d/0Bzkv_Br9yQ9SYl83UUdvcTZmZk0/edit?pli=1
----------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za wspólne zwiedzanie i zapraszam na kolejne !
Vous vous rendez à Cracovie pour un week-end ou plus voire plus loin et votre polonais n’est pas au top : pensez à Bogusia - [email protected]
Nous avons eu l’occasion de visiter le nord de la Pologne (Gdansk et Mazurie) avec elle = un vrai bonheur ( Grande histoire et petite, humour garantie).
Bogusia est une excellente historienne qui sait captiver un groupe en racontant avec une grande précision l'Histoire de Cracovie, mais aussi de la Pologne, et cela, dans un Français impeccable.
Un groupe d’Abraysiens
Nous avons eu l’occasion de visiter le nord de la Pologne (Gdansk et Mazurie) avec elle = un vrai bonheur ( Grande histoire et petite, humour garantie).
Bogusia est une excellente historienne qui sait captiver un groupe en racontant avec une grande précision l'Histoire de Cracovie, mais aussi de la Pologne, et cela, dans un Français impeccable.
Un groupe d’Abraysiens
------------------------------------------
Prezent od Gości z Quebec (Kanada)
Prezent od Gości z Quebec (Kanada)
----------------------------
Raz jeszcze serdecznie dziękuję za wspaniałe przeżycia, których dostarczyła Pani grupie francuskiej podczas oprowadzania po Krakowie. Pani doświadczenie, wiedza i sposób przekazu zrobiły na wszystkich ogromne wrażenie. Wykład historyczny raz po raz przeplatany ciekawostkami i anegdotami z życia i historii miasta oraz wielka pasja, z jaką potrafi Pani dzielić się swoją wiedzą - to cechy charakteryzujące tylko prawdziwych profesjonalistów.
Goście z Francji gratulowali mi wyboru przewodnika, więc ja ze swej strony gratuluję Pani wyboru profesji, w której świetnie się Pani sprawdza i czuje. Kraków może być dumny, że ma takich ambasadorów wobec zagranicznych turystów :)
Dziękuję i gorąco pozdrawiam
Aldona
Raz jeszcze serdecznie dziękuję za wspaniałe przeżycia, których dostarczyła Pani grupie francuskiej podczas oprowadzania po Krakowie. Pani doświadczenie, wiedza i sposób przekazu zrobiły na wszystkich ogromne wrażenie. Wykład historyczny raz po raz przeplatany ciekawostkami i anegdotami z życia i historii miasta oraz wielka pasja, z jaką potrafi Pani dzielić się swoją wiedzą - to cechy charakteryzujące tylko prawdziwych profesjonalistów.
Goście z Francji gratulowali mi wyboru przewodnika, więc ja ze swej strony gratuluję Pani wyboru profesji, w której świetnie się Pani sprawdza i czuje. Kraków może być dumny, że ma takich ambasadorów wobec zagranicznych turystów :)
Dziękuję i gorąco pozdrawiam
Aldona
_
-------------
Wszystko zaczęło się od mojej wycieczki do Krakowa. Zwiedzałam podziemia Rynku Głównego, usłyszałam przewodnika oprowadzającego jakąś wycieczkę i oczywiście dołączyłam się do niej. Na szczęście ani wycieczka, ani przewodniczka nie przegonili mnie, więc mogłam posłuchać niezwykle ciekawej opowieści i... wpadłam w zachwyt. Dawno nie spotkałam tak dobrego przewodnika. Pani Bogumiła Czerwińska (imię i nazwisko miała wypisane na plakietce) ze swadą, piękną polszczyzną, dowcipnie przekazywała informacje o wszystkim, co widzieliśmy w muzeum.
Pobiegłam za nią i zapytałam, czy oprowadza też grupy szkolne, bo jeśli tak, to ja przyjadę ze swoją klasą.
Tak też się stało. Spędziliśmy w Krakowie trzy dni.
Poniżej zamieszczam wypowiedź swojej uczennicy, która w ramach comiesięcznych wypracowań na dowolne, wybrane i wymyślone przez uczniów tematy podzieliła się swoimi wrażeniami z wycieczki.
Jeszcze tylko podziękowania.
Dziękuje pani Monice Wyszyńskiej za pomoc w zorganizowaniu wyjazdu i profesjonalną opiekę nad dziećmi w trakcie wycieczki.
Szczególne podziękowania należą się uczniom, uczestnikom naszej wyprawy. Przewodnik z Wieliczki powiedział, że dawno nie oprowadzał tak grzecznej i mądrej grupy. W nagrodę zaprosił nas na poziom, którego „normalni'” turyści nie oglądają. Co tu dużo gadać, zamiast dwóch spędziliśmy w kopalni pięć godzin, z przerwą na obiad.
Pani Bogusia też podziwiała warszawiaków. Jeśli ktoś nie wierzy, dysponujemy dowodami.
Po prostu było wspaniale.
Informacja dla nauczycieli. Wróciłam wypoczęta.
Wychowawczyni kl.VIs i opiekunka Klubu Ludzi Myślących
Krystyna Inowolska
http://www.zs60.waw.pl/aktualnosci/511-wycieczka-do-krakowa
-----------------------------
Mój Kraków. Zastanawiacie się, skąd taki tytuł u rodowitej warszawianki, która zobaczyła to miasto zaledwie parę dni temu i... zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia.
Kraków zaczarował mnie już od momentu, gdy wyszłam z dworca na roziskrzoną kolorowymi światłami neonów krakowską nocną ulicę. Pomimo że to ogromne miasto, było wokół wyjątkowo spokojnie. Pierwsze zadziwiły mnie uliczki – wąskie, jednopasmowe, ale mimo to mieszczące jeszcze oprócz samochodów tramwaje, ciężarówki, nawet miejsca parkingowe... Nasza baza noclegowa nie była może najładniejsza ani też zbyt luksusowa, ale mieliśmy tam tylko spać, a spało się bardzo dobrze.
Pierwszy poranek był dość nerwowy, bo bardzo spieszyliśmy się na spotkanie z przygodą, a konkretnie do Wieliczki na zwiedzanie kopalni soli... Jednak i w tym pośpiechu było coś niezwykłego. Zatłoczone ulice, hałas przejeżdżających tramwajów – cały ten zgiełk zupełnie nie denerwował. Pierwsze spostrzeżenie, które do mnie dotarło, to porządek i czyste ulice; potem oczarowały mnie małe sklepiki, pięknie udekorowane witryny i wszystko „pod ręką”. Wieliczka też urzekała swoim klimatem. „Dotknęliśmy” w niej historii, zamkniętej pod ziemią i nie wszystkim dostępnej na co dzień. Ale miało być o Krakowie...
Spacer nad Wisłą i odpoczynek na wawelskim wzgórzu po całym dniu biegania podziałał niezwykle odprężająco. Jeszcze tego samego wieczoru pojęliśmy wysiłek dotarcia pieszo do dawnej żydowskiej dzielnicy Kazimierz. Miejsce to kojarzyć się będzie z aromatem zapiekanek na malutkim rynku... może dlatego, że byliśmy już głodni, a może z innego powodu...
Kolejny dzień w Krakowie przybliżył nam prawa fizyki, z którymi stykamy się na co dzień, nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Nauka na świeżym powietrzu połączona z poznawaniem ciekawych zjawisk z naszego otoczenia poprzez zabawę – cóż przyjemniejszego i fajniejszego mogło nam się trafić! Popołudniowy wypoczynek pozwolił zregenerować siły i wieczorem odkrywaliśmy kolejne uroki Krakowa – piękny zachód słońca nad Wisłą, który rozświetlił Wawel na pomarańczowo, przycumowane do brzegu kolorowe stateczki wycieczkowe, a także ogromny balon unoszący się nad rzeką z napisem: KOCHAM KRAKÓW. Ja też tak o tym mieście zaczęłam myśleć...
Ostatni dzień tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Mieliśmy cudowną przewodniczkę po Krakowie. Rozbudziła w nas ciekawość poznania nietypowych i czasem zaskakujących, śmiesznych lub zupełnie odrażających faktów z naszej historii, z historii Krakowa. Żałuję, że nie jestem w stanie zapamiętać tych wszystkich opowieści. Urzekło mnie wnętrze Kościoła Mariackiego, ale też tętniące życiem, choć od lat martwe, podziemia rynku.
Ostatni wieczór w Krakowie dostarczył jeszcze wielu nowych wrażeń. Odkryłam pod Sukiennicami, a właściwie w ich wnętrzu, niesamowite, maleńkie i trochę większe, kolorowe kramiki, wypełnione po brzegi mnóstwem pamiątek: figurek z podobizną wawelskiego smoka, dzwoneczków, dzbanuszków, koszulek z nadrukiem, pięknych futrzanych kamizelek, czap i kapci, i mnóstwem jeszcze innych drobiazgów... a na rynku młoda para zdążyła jeszcze przed zachodem słońca zrobić sobie sesję fotograficzną. Po zmroku mój Kraków wydał mi się jeszcze piękniejszy i bardziej tajemniczy. Magię podkreślił pokaz kilkorga młodych ludzi – pewnie studentów – którzy tańczyli z ogniem, w różny sposób go prezentując. Można było zapomnieć o bożym świecie, jak mawia moja mama...
Trzy dni wystarczyły, abym pokochała Kraków jak swoje miasto. Te wszelkie odwiedzone miejsca uświadomiły mi, jak wiele jeszcze jest do obejrzenia, jak wiele miejsc do odkrycia, ile tajemnic do rozszyfrowania...
Kiedy byłam w kopalni, do jednego z jeziorek wolno było wrzucać drobne pieniążki, jeśli, jak przyjęto powszechnie, chciałoby się wrócić jeszcze raz do zwiedzanego miejsca. Jak się domyślacie, i mój pieniążek tam „wylądował” - nie tylko mój.
Krążąc po Krakowie przez te kilka dni, wiele razy mówiłyśmy z koleżankami: „mogłabym tu mieszkać”, „przeprowadzę się do Krakowa”, „jak tu fajnie”... Szkoda, że moja przygoda z Krakowem była tak krótka, ale mam wrażenie, że nie skończyła się i szybko się nie skończy. Wrócę do mojego Krakowa, by odkryć w nim ukryte i nieznane zakątki... żeby się jeszcze bardziej w nim zakochać. W Krakowie zostawiłam cząstkę siebie, dlatego muszę i chcę tam wrócić... bo to już jest MÓJ KRAKÓW!
Malwina Wyszyńska
---------------------------------------
-------------
Wszystko zaczęło się od mojej wycieczki do Krakowa. Zwiedzałam podziemia Rynku Głównego, usłyszałam przewodnika oprowadzającego jakąś wycieczkę i oczywiście dołączyłam się do niej. Na szczęście ani wycieczka, ani przewodniczka nie przegonili mnie, więc mogłam posłuchać niezwykle ciekawej opowieści i... wpadłam w zachwyt. Dawno nie spotkałam tak dobrego przewodnika. Pani Bogumiła Czerwińska (imię i nazwisko miała wypisane na plakietce) ze swadą, piękną polszczyzną, dowcipnie przekazywała informacje o wszystkim, co widzieliśmy w muzeum.
Pobiegłam za nią i zapytałam, czy oprowadza też grupy szkolne, bo jeśli tak, to ja przyjadę ze swoją klasą.
Tak też się stało. Spędziliśmy w Krakowie trzy dni.
Poniżej zamieszczam wypowiedź swojej uczennicy, która w ramach comiesięcznych wypracowań na dowolne, wybrane i wymyślone przez uczniów tematy podzieliła się swoimi wrażeniami z wycieczki.
Jeszcze tylko podziękowania.
Dziękuje pani Monice Wyszyńskiej za pomoc w zorganizowaniu wyjazdu i profesjonalną opiekę nad dziećmi w trakcie wycieczki.
Szczególne podziękowania należą się uczniom, uczestnikom naszej wyprawy. Przewodnik z Wieliczki powiedział, że dawno nie oprowadzał tak grzecznej i mądrej grupy. W nagrodę zaprosił nas na poziom, którego „normalni'” turyści nie oglądają. Co tu dużo gadać, zamiast dwóch spędziliśmy w kopalni pięć godzin, z przerwą na obiad.
Pani Bogusia też podziwiała warszawiaków. Jeśli ktoś nie wierzy, dysponujemy dowodami.
Po prostu było wspaniale.
Informacja dla nauczycieli. Wróciłam wypoczęta.
Wychowawczyni kl.VIs i opiekunka Klubu Ludzi Myślących
Krystyna Inowolska
http://www.zs60.waw.pl/aktualnosci/511-wycieczka-do-krakowa
-----------------------------
Mój Kraków. Zastanawiacie się, skąd taki tytuł u rodowitej warszawianki, która zobaczyła to miasto zaledwie parę dni temu i... zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia.
Kraków zaczarował mnie już od momentu, gdy wyszłam z dworca na roziskrzoną kolorowymi światłami neonów krakowską nocną ulicę. Pomimo że to ogromne miasto, było wokół wyjątkowo spokojnie. Pierwsze zadziwiły mnie uliczki – wąskie, jednopasmowe, ale mimo to mieszczące jeszcze oprócz samochodów tramwaje, ciężarówki, nawet miejsca parkingowe... Nasza baza noclegowa nie była może najładniejsza ani też zbyt luksusowa, ale mieliśmy tam tylko spać, a spało się bardzo dobrze.
Pierwszy poranek był dość nerwowy, bo bardzo spieszyliśmy się na spotkanie z przygodą, a konkretnie do Wieliczki na zwiedzanie kopalni soli... Jednak i w tym pośpiechu było coś niezwykłego. Zatłoczone ulice, hałas przejeżdżających tramwajów – cały ten zgiełk zupełnie nie denerwował. Pierwsze spostrzeżenie, które do mnie dotarło, to porządek i czyste ulice; potem oczarowały mnie małe sklepiki, pięknie udekorowane witryny i wszystko „pod ręką”. Wieliczka też urzekała swoim klimatem. „Dotknęliśmy” w niej historii, zamkniętej pod ziemią i nie wszystkim dostępnej na co dzień. Ale miało być o Krakowie...
Spacer nad Wisłą i odpoczynek na wawelskim wzgórzu po całym dniu biegania podziałał niezwykle odprężająco. Jeszcze tego samego wieczoru pojęliśmy wysiłek dotarcia pieszo do dawnej żydowskiej dzielnicy Kazimierz. Miejsce to kojarzyć się będzie z aromatem zapiekanek na malutkim rynku... może dlatego, że byliśmy już głodni, a może z innego powodu...
Kolejny dzień w Krakowie przybliżył nam prawa fizyki, z którymi stykamy się na co dzień, nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Nauka na świeżym powietrzu połączona z poznawaniem ciekawych zjawisk z naszego otoczenia poprzez zabawę – cóż przyjemniejszego i fajniejszego mogło nam się trafić! Popołudniowy wypoczynek pozwolił zregenerować siły i wieczorem odkrywaliśmy kolejne uroki Krakowa – piękny zachód słońca nad Wisłą, który rozświetlił Wawel na pomarańczowo, przycumowane do brzegu kolorowe stateczki wycieczkowe, a także ogromny balon unoszący się nad rzeką z napisem: KOCHAM KRAKÓW. Ja też tak o tym mieście zaczęłam myśleć...
Ostatni dzień tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Mieliśmy cudowną przewodniczkę po Krakowie. Rozbudziła w nas ciekawość poznania nietypowych i czasem zaskakujących, śmiesznych lub zupełnie odrażających faktów z naszej historii, z historii Krakowa. Żałuję, że nie jestem w stanie zapamiętać tych wszystkich opowieści. Urzekło mnie wnętrze Kościoła Mariackiego, ale też tętniące życiem, choć od lat martwe, podziemia rynku.
Ostatni wieczór w Krakowie dostarczył jeszcze wielu nowych wrażeń. Odkryłam pod Sukiennicami, a właściwie w ich wnętrzu, niesamowite, maleńkie i trochę większe, kolorowe kramiki, wypełnione po brzegi mnóstwem pamiątek: figurek z podobizną wawelskiego smoka, dzwoneczków, dzbanuszków, koszulek z nadrukiem, pięknych futrzanych kamizelek, czap i kapci, i mnóstwem jeszcze innych drobiazgów... a na rynku młoda para zdążyła jeszcze przed zachodem słońca zrobić sobie sesję fotograficzną. Po zmroku mój Kraków wydał mi się jeszcze piękniejszy i bardziej tajemniczy. Magię podkreślił pokaz kilkorga młodych ludzi – pewnie studentów – którzy tańczyli z ogniem, w różny sposób go prezentując. Można było zapomnieć o bożym świecie, jak mawia moja mama...
Trzy dni wystarczyły, abym pokochała Kraków jak swoje miasto. Te wszelkie odwiedzone miejsca uświadomiły mi, jak wiele jeszcze jest do obejrzenia, jak wiele miejsc do odkrycia, ile tajemnic do rozszyfrowania...
Kiedy byłam w kopalni, do jednego z jeziorek wolno było wrzucać drobne pieniążki, jeśli, jak przyjęto powszechnie, chciałoby się wrócić jeszcze raz do zwiedzanego miejsca. Jak się domyślacie, i mój pieniążek tam „wylądował” - nie tylko mój.
Krążąc po Krakowie przez te kilka dni, wiele razy mówiłyśmy z koleżankami: „mogłabym tu mieszkać”, „przeprowadzę się do Krakowa”, „jak tu fajnie”... Szkoda, że moja przygoda z Krakowem była tak krótka, ale mam wrażenie, że nie skończyła się i szybko się nie skończy. Wrócę do mojego Krakowa, by odkryć w nim ukryte i nieznane zakątki... żeby się jeszcze bardziej w nim zakochać. W Krakowie zostawiłam cząstkę siebie, dlatego muszę i chcę tam wrócić... bo to już jest MÓJ KRAKÓW!
Malwina Wyszyńska
---------------------------------------
- Mazarine - mała ciałem, wielka duchem turystka z Francji:)
-------------
Opinie ze strony google:
Jean-Pierre - 24 wrz 2011
Tous mes remerciements pour cette merveilleuse visite, pour la découverte de lieux cachés dans Cracovie. Jean- Pierre de Montréal
Claude - 23 wrz 2011
Un après midi riche de culture et d' anecdotes ...... Bogusia, tu es un livre ouvert ! Claude de Paris
Hugues de Toulouse - 18 Maj 2011
Un tres agréable moment pour découvrir Cracovie et connaitre un peu mieux cette superbe ville. Des petits coins perdus et des histoires passionnantes, une visite enthousiasmante. Hugues de Toulouse (un petit coin en France)
Marcelle - 4 Maj 2011
Quelle culture !!! Merci Bogusia… et à la prochaine !
Wojtek - 27 Mar 2010
Dzieki Pani Bogusi otworzyly nam sie oczy na to miasto, coz czlowiek wiedzial o hejnale z wiezy Mariackiej lub o sukiennicach a reszta byla niewiadoma, nastroj Krakowa, Kazimierza szczegolnie wieczorny niezapomniane przezycie dziekujemy
paweł - 13 Lis 2009
Swietny przewodnik To było niezwykłe przeżycie. Zwiedziłem wiele miejsc, ale nigdy nie spotkałem nikogo opowiadającego z taką pasją.
Therese - 24 Wrz 2009
Merci beaucoup. Tu nous as fait tomber amoureux de Cracovie.
karolina - 1 Wrz 2009
Polecam Panią Bogusię Nie interesuję się specjalnie historią i architekturą, ale kiedy Pani Bogusia opwiadała w kościele Mariackim o ołtarzu Wita Stwosza miałam łzy w oczach. Dziękuję bardzo.
Katarzyna - 23 Lip 2009
Polecam! Świetna osoba, bardzo kompetentna. Niewiarygodna wiedza połączona z olbrzymią pasją i niezwykle ciekawy sposób opowiadania. Polecam wszystkim!
Opinie ze strony google:
Jean-Pierre - 24 wrz 2011
Tous mes remerciements pour cette merveilleuse visite, pour la découverte de lieux cachés dans Cracovie. Jean- Pierre de Montréal
Claude - 23 wrz 2011
Un après midi riche de culture et d' anecdotes ...... Bogusia, tu es un livre ouvert ! Claude de Paris
Hugues de Toulouse - 18 Maj 2011
Un tres agréable moment pour découvrir Cracovie et connaitre un peu mieux cette superbe ville. Des petits coins perdus et des histoires passionnantes, une visite enthousiasmante. Hugues de Toulouse (un petit coin en France)
Marcelle - 4 Maj 2011
Quelle culture !!! Merci Bogusia… et à la prochaine !
Wojtek - 27 Mar 2010
Dzieki Pani Bogusi otworzyly nam sie oczy na to miasto, coz czlowiek wiedzial o hejnale z wiezy Mariackiej lub o sukiennicach a reszta byla niewiadoma, nastroj Krakowa, Kazimierza szczegolnie wieczorny niezapomniane przezycie dziekujemy
paweł - 13 Lis 2009
Swietny przewodnik To było niezwykłe przeżycie. Zwiedziłem wiele miejsc, ale nigdy nie spotkałem nikogo opowiadającego z taką pasją.
Therese - 24 Wrz 2009
Merci beaucoup. Tu nous as fait tomber amoureux de Cracovie.
karolina - 1 Wrz 2009
Polecam Panią Bogusię Nie interesuję się specjalnie historią i architekturą, ale kiedy Pani Bogusia opwiadała w kościele Mariackim o ołtarzu Wita Stwosza miałam łzy w oczach. Dziękuję bardzo.
Katarzyna - 23 Lip 2009
Polecam! Świetna osoba, bardzo kompetentna. Niewiarygodna wiedza połączona z olbrzymią pasją i niezwykle ciekawy sposób opowiadania. Polecam wszystkim!